Gdy emocje już opadły, a wszystkie karty w 2. lidze mężczyzn zostały rozdane, czas na podsumowanie sezonu w wykonaniu trenera naszego zespołu Dawida Krupy. Podsumowanie sezonu, który z całą pewnością możemy zaliczyć do udanych zarówno od strony sportowej, jak i #ModyNaSiatę, która zapanowała w Strzelcach Opolskich.
Trenerze – 22 ligowe spotkania, 50 punktów i bardzo udany występ w Pucharze Polski. Czy możemy założyć, że jesteś zadowolony z debiutu w roli pierwszego trenera?
– Oj tak, zdecydowanie! Przede wszystkim zadowolony jestem z faktu, że udało nam się stworzyć mocny, zgrany zespół wyróżniający się na tle innych. Z 22 ligowych spotkań wygraliśmy aż 17 i byliśmy o krok od awansu do kolejnej rundy. Lepszego debiutu w roli pierwszego trenera nie mogłem sobie wymarzyć.
No właśnie – ten „krok od awansu” to dokładnie jeden punkt, który dzielił nas i zespół z Wielunia, który ostatecznie awansował do turnieju półfinałowego. Pozostał niedosyt, czy mimo to ten sezon powinniśmy zaliczyć do udanych?
– Wiadomo, że „apetyt rośnie w miarę jedzenia”. Na poczatku sezonu nie zakładałem nawet takiego rezultatu, chciałem tylko stworzyć solidny, młody i perspektywiczny zespół. W trakcie sezonu pojawił się temat awansu do półfinałów, ale nie był on naszym celem. Nie ukrywam natomiast, że im bliżej końca rundy zasadniczej, tym bardziej wszyscy zaczęliśmy wierzyć, że jest to bardzo osiągalne. Jestem dumny z chłopaków, że nie odpuścili do „ostatniej piłki” i pomimo tego, że do ostatniego meczu drużyny z Wielunia nie wiedzieliśmy kto awansuje, to i tak na każdym treningu dawali z siebie 100%. Teraz na spokojnie analizując, mogę śmiało uznać ten sezon za bardzo udany.
Możemy założyć, że ten „młody i perspektywiczny zespół” to jedna z najmłodszych drużyn w drugoligowych lub nawet we wszystkich rozgrywkach siatkarskich w Polsce. Ciężko pracuje się z tak młodymi chłopakami?
– Uważam, że praca z każdym zespołem jest inna i na swój sposób ciężka. Pamiętajmy, że jest to zbiór 14 zupełnie różnych charakterów. Każdy z tych chłopaków chciał grać, rozwijać się i dostawać swoje szanse na boisku. To jest całkowicie logiczne i zrozumiałe, ponieważ są dopiero na początku swojej kariery. Ja z tej fantastycznej drużyny musiałem wybierać tych, którzy moim zdaniem będą się na boisku uzupełniali najlepiej. Trener odpowiada za wynik całego zespołu i całą odpowiedzialność bierze na siebie. Nieraz niełatwo było pogodzić te dwie kwestie. Mimo to, będę bardzo miło wspominał ten sezon. Wydaje mi się, że udało mi się z chłopakami wytworzyć bardzo dobry klimat w zespole i utrzymywać świetne relacje, a na tym zależało mi najbardziej.
Nie sposób nie wspomnieć o tym, że tegoroczny sztab szkoleniowy zbudowany był z osób pochodzących z Akademii siatkówki AS, która działa naprawdę prężnie – czy ten trend będzie kontynuowany? Przyglądasz się zawodnikom, którzy mogliby zasilić w przyszłości pierwszą drużynę w roli zawodników lub zasilić sztab?
– W tym sezonie funkcje asystenta trenera objął wychowanek naszej akademii Kuba Korjat. Byłem przekonany, że idealnie sprawdzi się w tej funkcji i nie zawiodłem się. Zdecydowanie jest to kierunek, w którym chcemy pójść, ponieważ uważamy, że w akademii mamy wiele zdolnej i zaangażowanej młodzieży – to na nich w przyszłości chcemy bazować. Regularnie obserwuję naszą młodzież na treningach i już dostrzegam kilka talentów. Zdecydowanie nasi trenerzy w akademii wykonują kawał dobrej roboty.
Warto wspomnieć również o kibicach, którzy pojechali za nami na każdy wyjazd w tym sezonie, a występy przed własną publicznością były czystą przyjemnością. Zaskoczyło Cię ich zaangażowanie?
– Bardzo. Byli z nami w najlepszych chwilach, podczas wygranych spotkań, ale również w ciężkim dla nas czasie. Wszędzie czuliśmy się, jakbyśmy grali u siebie. Napędzało nas to, że mieliśmy dla kogo wygrywać i niejedno wyjście z opresji zawdzięczamy właśnie im. Przed każdym meczem powtarzałem chłopakom w szatni, aby uwierzyli w siebie, tak jak nasi kibice w nas wierzą. Jestem dumny, że mogę być częścią tej siatkarskiej rodziny.