Za nami dwa miesiące sezonu tymczasem nasza gra z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. Jakie cele stawiamy sobie na najbliższe miesiące? Jakich błędów nie możemy popełnić, by dotrzeć do najważniejszych turniejów wiosną? O formie naszych siatkarzy i współpracy z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle rozmawiamy z trenerem Rolandem Dembończykiem.
Pierwsze mecze przynosiły zwycięstwa, jednak nie były do końca zadowalające pod względem poziomu gry. Z kolei ostatnie pokazały, że nasza drużyna dopiero się rozpędza. Czy to już forma, na jaką pracujecie na treningach?
R. D. – To prawda, rozpędzamy się dopiero i mam nadzieję, że jesteśmy w stanie grać jeszcze lepiej, niż prezentujemy to na chwilę obecną. Oby stało się tak, że na wiosnę będziemy obserwować naszą drużynę w najlepszej dyspozycji. To pozwoli uniknąć błędów z ubiegłego sezonu, gdy byliśmy pewni swych umiejętności ale nie udało się wyjść z grupy, choć zabrakło niewiele. Tym razem chcemy tego dokonać.
Potwierdzeniem dobrej formy naszych zawodników może być ich udział w meczach ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. To zapewne powód do dumy, i dla drużyny, i dla trenera…
R.D. – Tak, to nobilitacja dla nas wszystkich a przede wszystkim potwierdzenie, że pomysł budowania drugiego zespołu we współpracy z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle się sprawdza. Zarówno Łukasz Walawender, jak i Grzegorz Wójtowicz z powodzeniem uzupełniają pierwszy zespół. Co ważne, nie są zgłaszani po to, by stać w kwadracie. Trener Gardini nie boi się wpuścić ich na boisko. W przypadku Łukasza była to całkiem przyzwoita gra, poradził sobie grając obok gwiazd, nie popełnił większych błędów. Natomiast Grzesiek jest doświadczonym zawodnikiem, grał w wielu klubach, także w PlusLidze. Podszedł do gry z wielkim spokojem… choć i dla niego był to pewnie mecz, w czasie którego czuł lekkie podenerwowanie.
Czy o pozostałych zawodników strzeleckiego zespołu bylibyśmy równie spokojni, gdyby przyszło im zasilić skład Kędzierzyna-Koźla?
R. D. – Ten skład, którym dziś dysponujemy pozwala na podobne ruchy. Przed sezonem rozegraliśmy kilka spotkań z zespołami I ligi i nie było widać specjalnej różnicy w poziomie, naszym chłopakom zabrakło wtedy jedynie zgrania. Zresztą ZAKSA Kędzierzyn-Koźle brała już wcześniej na mecze Krzyśka Zapłackiego. Dziś dobrą formę prezentują m. in. Tomek Kryński czy Maciek Walczak. Ten ostatni ma dopiero 20 lat a robi bardzo duże postępy. Jeśli utrzyma to tempo rozwoju, z powodzeniem może grać w I lidze, a może i wyżej.
A jakie słowo spędza sen z powiek Rolandowi Dembończykowi przed wiosennymi turniejami? I czy nie jest to przypadkiem Andrychów?
R. D. – Podchodzę do tej rywalizacji z dużym spokojem. To oczywiste, że będziemy chcieli skończyć sezon na 1. miejscu ale jeśli będziemy niżej, świat się dla nas nie zawali. Na tę chwilę musimy się pilnować w każdym meczu, by nie przydarzyła nam się niepotrzebna wpadka i utrata ważnych punktów. Dwumecz z Andrychowem, pomijając oczywiście ambicje, nie będzie miał dużego znaczenia. Pewnie spotkamy ich w ważniejszych turniejach, w półfinale lub finale. Może bowiem dojść do sytuacji takiej jak w ubiegłym sezonie, gdy spotkały się tam dwa zespoły z naszej grupy, co świadczy o jej sile. Dlatego najważniejsze będą mecze półfinałowe. W tym sezonie o ogromnym apetycie na awans mówi się w Lublinie czy Świdniku. Więc niewykluczone, że z tymi zespołami także przyjdzie nam rozegrać trudne pojedynki. Ale na razie nasz cel to wyjście z grupy. Co będzie się działo na turniejach – zobaczymy.